5 grudnia 2009

Landryną mi bądź

Wiedzieli starożytni co czynią zalecając potomnym by o gustach nie dyskutować. Mało to nam wojen z powodu miłości, chciwości i urazy własnej? Brakuje jeszcze byśmy się za łby brali z powodu: różowego paltocika z odkrytym sadełkiem, wspartym na hebanowych nóżkach i kozaczków do półpachwiny!
Cóż w tym złego, że całkiem zgrabna dziewczyna postanowiła uwieść połowę dyskoteki metodami podpatrzonymi w najwyższej oglądalności programach rozrywkowych? Wokół ludzie zgodnie powtarzają: ładnemu we wszystkim ładnie. Patrzy w lustro i widzi, że jej to też dotyczy. Czego się więc czepiają?
A że bywają lokale do których nie wpuszcza się ludzi odstających od pewnego poziomu elegancji i schludności w ubiorze – to już zupełnie inna para kaloszy. Zresztą, jej i tak by się tam nie podobało.



Tymczasem w Warszawie z początkiem tego weekendu zawaliły się nam na głowy przynajmniej trzy imprezy warte zobaczenia: VII Targi Sztuki w odnowionych wreszcie Arkadach Kubickiego u stóp wzgórza zamkowego, w samym Zamku wystawa polskiego portretu i wreszcie w Narodowym przypomnienie twórczości Jacka Malczewskiego. O ile Targi Sztuki, to impreza ledwie trzydniowa, pozostałe są pełnowymiarowymi wystawami, z których subiektywne relacje zamieszczę na tyle szybko, by można było je skonfrontować z własnymi odczuciami. Nie będzie to jednak „zaraz teraz”, gdyż trawienie dzieł sztuki to jak dla mnie proces wyjątkowo powolny. A zatem: kto żyw i blisko stolicy – niech gna dziś lub jutro pod Zamek, a o reszcie pogadamy niebawem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz