Wzajemna fascynacja Jacka Malczewskiego i Marii Balowej rozpoczęła się prawdopodobnie przy okazji pierwszego spotkania latem 1895 roku w Rozdole i trwała do dni poprzedzających wybuch I Wojny Światowej. Znajomość ta w niczym nie przypominała dzisiejszych celebryckich popisów zgrzybiałych dziadów ze zdeprawowanymi gwiazdeczkami III sortu, czy też znudzonych życiem biznesmenów z galeriankami (zręczny neologizm ukuty dla nazwania nastoletnich prostytutek).
Próbując tłumaczyć i usprawiedliwiać ich związek Adam Heydl przekonywał, że dla obojga była to miłość szalona. „Z jego strony zachwyt nad żywym wcieleniem piękna – u niej zachwyt nad jego wielką duszą”. Ale nade wszystko ich związek to dziesiątki płócien Malczewskiego ze sportretowaną w najróżniejszych rolach Marią. Była to bowiem dla artysty namiętność rozpalająca całą jego osobowość poza granice obłędu.
nie przepadam za takim malarstwem..., ale Malczewski to i tak polska ektraliga
OdpowiedzUsuń