Testy i zdjęcia zamieszczane na blogu są własnością Administratora. Jeśli chcesz je rozpowszechniać lub wykorzystać zwróć się do niego z prośbą w tej sprawie.
Ma na imię Zuzanna. Nasza rozmowa dotyczy szkoły i rodziny, czyli tego, co szczenięcej duszy najbliższe. Szybko dostrzegłem, że światy, z których dotarliśmy w okolice kolejowego wiaduktu, choć bliskie sobie geograficznie, dzieli ogromna przestrzeń. Nie utrudniało to jednak konwersacji: - ...mam siostrę i brata... i kochanych rodziców... - stwierdziła nie bez satysfakcji Zuza. - To prawie jak ja! - odkrzyknąłem. - Też mam cztery siostry, dwu braci... A i oczywiście psa, dwa koty, trzy papużki... Szczura chyba ostano kot zeżarł. Teraz pewnie dziewczyny ściągną jakąś nutrię albo chomika. - I to wszystko bez rodziców? - udała zdziwienie. - Nie, tak dobrze to nie ma – zaprzeczyłem. - Ale są całkiem znośni i nie ingerują przesadnie w moje wychowanie. - I to jak widać błąd! - Wybacz Pani, ale gdybym nie wagarował, nie mielibyśmy szans spotkania się na tej romantycznej przechadzce.
Zuza jest silnie związana z rodzicami. Szczególnie z mamą, której przypisuje cechy niemal heroiczne. Mama jest odważna, cierpliwa, pracowita, wyrozumiała, wspaniałomyślna... Kocham swoich staruszków, ale też nigdy z oczu nie tracę ich wad, które aż nadto poznałem. Dotyczy to zresztą wszystkich ludzi jakich znam. Im lepiej rozumiem ich słabości, tym mniej mnie zawodzą. Kocham ich za to, co w nich dobre i szlachetne, co ostatecznie bierze górę nad złem, jakie czynią wokół. - Ostatnio dużo przebywamy ze sobą - westchnęła zamyślając się na chwilę. - Także brat i siostra więcej czasu mi poświęcają. Wiem czemu i chwilami już mnie to męczy. Nie chcę sprawiać im przykrości. Dlatego wymykam się z domu, jeśli tylko mogę, na samotne wędrówki. - To może przeszkadzam? - Skądże. Ty nie jesteś moim bratem tylko przygodnym rozmówcą. A to nie to samo co przebywać z kim przez większą część doby. - O tak, to zdecydowanie nie to samo - pokiwałem głową. - Ja z moim rodzeństwem w jednym pokoju nie poprzebywam dłużej niż 10 minut. Potem z pewnością dojdzie do awantury. - Jak to, nie kochasz ich? - zapytała całkiem serio. - Ale oczywiście, że kocham i to jak. Zobacz na ręce posiniaczone od nieustannego wymierzania im napomnień. To wszytko z miłości! - Żartujesz? - A czemu tak sądzisz? Zuza, oni są w podobnym wieku, mają te same problemy, te same ubrania, te same zabawki. Każda rzecz jest przedmiotem nieustannej walki. Bo każdy uważa, że to jego. A walka między nimi to bójki, kłótnie, pościgi po pokojach. Ja w tym towarzystwie robię za gliniarza. No i aby sobie krzywdy nie zrobili, trzeba czasem sprowadzić ich na ziemię. Gdy zajdzie konieczność, to wkraczam, dokonuję siłowego rozejmu i jest spokój. Co znaczy, że niedawni wojownicy o parę podziurawionych skarpet beczą, każde w swoim kącie. Przynajmniej przez chwilę. - Czy oni nie mogą się jakoś sprawiedliwie podzielić? - Zuza patrzyła na mnie wciąż z tym samym przejęciem. - Niewiasto! Sprawiedliwie, to znaczy po jednej zacerowanej skarpetce na łba? A może po jednej czwartej skarpety? - Nie. Czemu na przykład nie pozaszywają innych skarpet?- uśmiechnęła się delikatnie. - Niepoprawna dziewczyna. A bo to nie mają nic lepszego do roboty tylko cerować porwane gacie, skoro na podwórzu taka zabawa? - To mogą z dnia na dzień się wymieniać. - Mówisz jakbyś nie była dziewczyną. Przecież siostry zawsze chcą być wystrzałowymi laskami. Tu nie ma miejsca na kompromisy. - To straszne... - rozwarła szeroko rozbawione oczy. - Nic podobnego. Nie wyobrażasz sobie jak oni się kochają. Bez siebie nie przetrzymaliby dnia. Te nieustanne awantury dodają blasku ich szaremu bytowaniu. To lukier, którym przyozdabiają bezsmakową codzienność. W boju dopełnia się ich oddanie i miłość. Prawdziwe amazonki i wojownicy. Trzeba to poznać, by zrozumieć. Szkoda tylko, że przy okazji strasznie hałasują. Przyznaję ze wstydem: to główna przyczyna moich rozejmów. - Mówiłeś, że to po to, by sobie nie zrobiły krzywdy – pogroziła palcem. - A to też. Już raz w trakcie pościgu jedna tak wyrżnęła o futrynę, że straciła na kilka minut przytomność. Nawet ja się przeraziłem, choć widok rzężącego we krwi rodzeństwa nieco mi już spowszedniał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz