10 grudnia 2009

Kiedy powrócisz 3




Ma na imię Zuzanna. Nasza rozmowa dotyczy szkoły i rodziny, czyli tego, co szczenięcej duszy najbliższe. Szybko dostrzegłem, że światy, z których dotarliśmy w okolice kolejowego wiaduktu, choć bliskie sobie geograficznie, dzieli ogromna przestrzeń. Nie utrudniało to jednak konwersacji:
- ...mam siostrę i brata... i kochanych rodziców... - stwierdziła nie bez satysfakcji Zuza.
- To prawie jak ja! - odkrzyknąłem. - Też mam cztery siostry, dwu braci... A i oczywiście psa, dwa koty, trzy papużki... Szczura chyba ostano kot zeżarł. Teraz pewnie dziewczyny ściągną jakąś nutrię albo chomika.
- I to wszystko bez rodziców? - udała zdziwienie.
- Nie, tak dobrze to nie ma – zaprzeczyłem. - Ale są całkiem znośni i nie ingerują przesadnie w moje wychowanie.
- I to jak widać błąd!
- Wybacz Pani, ale gdybym nie wagarował, nie mielibyśmy szans spotkania się na tej romantycznej przechadzce.

Zuza jest silnie związana z rodzicami. Szczególnie z mamą, której przypisuje cechy niemal heroiczne. Mama jest odważna, cierpliwa, pracowita, wyrozumiała, wspaniałomyślna...
Kocham swoich staruszków, ale też nigdy z oczu nie tracę ich wad, które aż nadto poznałem. Dotyczy to zresztą wszystkich ludzi jakich znam. Im lepiej rozumiem ich słabości, tym mniej mnie zawodzą. Kocham ich za to, co w nich dobre i szlachetne, co ostatecznie bierze górę nad złem, jakie czynią wokół.
- Ostatnio dużo przebywamy ze sobą - westchnęła zamyślając się na chwilę. - Także brat i siostra więcej czasu mi poświęcają. Wiem czemu i chwilami już mnie to męczy. Nie chcę sprawiać im przykrości. Dlatego wymykam się z domu, jeśli tylko mogę, na samotne wędrówki.
- To może przeszkadzam?
- Skądże. Ty nie jesteś moim bratem tylko przygodnym rozmówcą. A to nie to samo co przebywać z kim przez większą część doby.
- O tak, to zdecydowanie nie to samo - pokiwałem głową. - Ja z moim rodzeństwem w jednym pokoju nie poprzebywam dłużej niż 10 minut. Potem z pewnością dojdzie do awantury.
- Jak to, nie kochasz ich? - zapytała całkiem serio.
- Ale oczywiście, że kocham i to jak. Zobacz na ręce posiniaczone od nieustannego wymierzania im napomnień. To wszytko z miłości!
- Żartujesz?
- A czemu tak sądzisz? Zuza, oni są w podobnym wieku, mają te same problemy, te same ubrania, te same zabawki. Każda rzecz jest przedmiotem nieustannej walki. Bo każdy uważa, że to jego. A walka między nimi to bójki, kłótnie, pościgi po pokojach. Ja w tym towarzystwie robię za gliniarza. No i aby sobie krzywdy nie zrobili, trzeba czasem sprowadzić ich na ziemię. Gdy zajdzie konieczność, to wkraczam, dokonuję siłowego rozejmu i jest spokój. Co znaczy, że niedawni wojownicy o parę podziurawionych skarpet beczą, każde w swoim kącie. Przynajmniej przez chwilę.
- Czy oni nie mogą się jakoś sprawiedliwie podzielić? - Zuza patrzyła na mnie wciąż z tym samym przejęciem.
- Niewiasto! Sprawiedliwie, to znaczy po jednej zacerowanej skarpetce na łba? A może po jednej czwartej skarpety?
- Nie. Czemu na przykład nie pozaszywają innych skarpet?- uśmiechnęła się delikatnie.
- Niepoprawna dziewczyna. A bo to nie mają nic lepszego do roboty tylko cerować porwane gacie, skoro na podwórzu taka zabawa?
- To mogą z dnia na dzień się wymieniać.
- Mówisz jakbyś nie była dziewczyną. Przecież siostry zawsze chcą być wystrzałowymi laskami. Tu nie ma miejsca na kompromisy.
- To straszne... - rozwarła szeroko rozbawione oczy.
- Nic podobnego. Nie wyobrażasz sobie jak oni się kochają. Bez siebie nie przetrzymaliby dnia. Te nieustanne awantury dodają blasku ich szaremu bytowaniu. To lukier, którym przyozdabiają bezsmakową codzienność. W boju dopełnia się ich oddanie i miłość. Prawdziwe amazonki i wojownicy. Trzeba to poznać, by zrozumieć. Szkoda tylko, że przy okazji strasznie hałasują. Przyznaję ze wstydem: to główna przyczyna moich rozejmów.
- Mówiłeś, że to po to, by sobie nie zrobiły krzywdy – pogroziła palcem.
- A to też. Już raz w trakcie pościgu jedna tak wyrżnęła o futrynę, że straciła na kilka minut przytomność. Nawet ja się przeraziłem, choć widok rzężącego we krwi rodzeństwa nieco mi już spowszedniał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz