2 stycznia 2010

Współkreacja a piractwo


Póki totalitarni i demokratyczni despoci nie okiełznają internetu - a plany informacyjnej wszech-kontroli, to nie takie znowu science-fiction - kultura niszowa będzie rozwijać się coraz gwałtowniej. Nie oczekujmy jednak, by w ślad za masowością działań artystycznych poszło upowszechnienie się talentów. Tych tradycyjnie będzie niewiele. Za to chętnych na oryginalne wytwory ich geniuszu - coraz więcej.



Co wolno, a czego nie wolno "naśladowcom"?
Cytaty, parodie, a nawet remiksy dzieł, które weszły do powszechnej świadomości - społeczeństw lub zainteresowanych danym zjawiskiem artystycznym elit - są jak najbardziej zasadne. To część naszej wspólnej kultury, autonomicznej świadomości zbiorowej.
Ale przywłaszczanie sobie cudzej twórczości, która warunku elitarnej bądź masowej rozpoznawalności nie spełnia, jest już złodziejstwem.
Rzeczy wartościowe i nowatorskie z trudem mieszcząca się w gustach (a nawet wyobraźni) menadżerów od kultury masowej, oraz zamkniętych w sobie środowisk elitarnych. Nie mają zatem szans na zaistnienie w zbiorowej świadomości. To ułatwia zadanie plagiatorom, sprzedającym cudze pomysły jako swoje. Wiedzą bowiem, że nawet jeśli się wyda to i tak można puścić oko mówiąc: to był jedynie estetyczny remiks.



Kult Płodności - Lucyna Szpuniar za http://zaiprzeciw.prv.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz