Uznanie, sukces życiowy i artystyczny, osiągnięcie stabilizacji finansowej. Wielu twórców bezskutecznie o tym marzy. Może to i dobrze, bo ileż goryczy musiałby się z nich wydobyć z chwilą, w której okazałoby się, że tak upragniona „stabilizacja” nie tylko nie uwalnia od niepokoju ale wprost przeciwnie – jeszcze bardziej przytłacza skłonną do melancholii duszę.
Gdy w roku 1514 Dürer sporządził jedną ze słynniejszych swych grafik – Melancholię – był już, jak to się zwykło mawiać, człowiekiem obrosłym w piórka. Lecz miast beztrosko rozkoszować się osiągniętym statusem wciąż poszukiwał, badał, spalał się wewnętrznie. Bo chyba tylko na takim popiele wzrosnąć mogą ze znikomych nasion znakomite okazy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz