Za nim podążyli inni. Weiss, Wyczółkowski, Bozańska, Wojtkiewicz. Każdy z nich w inny sposób, w innych kontekstach. Nikt też chyba nie patrzył na melancholię spojrzeniem równie pogodnym, jak malarczyk Malczewskiego wkraczający w obszarpanych łachach w pełną pasjonujący tajemnic dorosłość.
Melancholik Wojciecha Weissa z 1898 roku to już prawdziwy człowiek dekadencji, pogrążony w myślach mrocznych. Świadczy o tym nie tylko twarz portretowanego lecz również przybierający kształt trupiej czaszki cień na ścianie. W końcu jesteśmy w epoce symbolizmu. W ogóle w epoce, w której i w obszarze sztuki, i w obszarze idei dzieje się nadzwyczaj wiele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz