Poniedziałek jest z pewnością najgorszym z dni tygodnia. A dla mnie to już prawdziwy koszmar! Przede wszystkim ze względu na swój początek – godzinę wychowawczą z Lorkiem.
Jak co tydzień Lorek z godną wyższej sprawy konsekwencją domaga się zaległych usprawiedliwień, gani nasze lenistwo, zaległości, wyjaśnia skargi innych nauczycieli, prosi, grozi, apeluje.
Skąd ja mu wytrzasnę teraz zwolnienie za zeszłą środę?! Mam za przedświąteczny poniedziałek – to już coś. Wszystko dzięki temu, że staruszka ma dobrą, ale krótką pamięć. Kiedy prosić ją o usprawiedliwienie za ostatni tydzień, nie ustąpi, póki nie dowie się, jaka była jej przyczyna. Ale po dwu, trzech tygodniach...
- Dlaczego nie byłeś?! - pyta starając się bezskutecznie nadać swym delikatnym rysom twarzy odrobinę srogości.
- No jak to? Nie pamięta mama? - sam z reguły nie pamiętam, więc moje zdziwienie jest jak najbardziej naturalne. - Przecież zostałem w domu.
- Jak to nie pamiętam... a po co zostałeś?
- Już teraz nie pamiętam... Oj, Mamo. Bo będę miał „nieodpowiednie“ z zachowania. Proszę...
- Czy ty czasem nie wagarujesz?
- Ja? - i tu jedynym ratunkiem jest mina skarconego spaniela. Wiadomo, nawet jeśli pożarł nam z talerza kotlet to patrząc takim wzrokiem nie tylko uniknie kary, ale jeszcze zostanie przytulony i dołożą mu do michy kolejną porcję.
- Znowu coś kręcisz... Zobaczysz, powiem ojcu, albo wyślę go na zebranie.
Na szczęście na zebrania chadza sama a tam dowiaduje się, że w klasie jest co najmniej kilku uczniów gorszych ode mnie, a gdy idzie o wagary, to niektóre dziewuchy robią to w tak bezmyślny sposób, że na nich skupia się cała wywiadówkowa krytyka niedostatków „dzisiejszej młodzieży“.
- Panie Psorze. Zapomniałem. Miałem w głowie zeszły poniedziałek - zacząłem swe mętne tłumaczenia.
- Nie rozumiem. O poniedziałku sprzed dwóch tygodni pamiętałeś, a o środzie z minionego tygodnia nie? - Lorek pokręcił głową z niedowierzaniem. - Lepiej przyznaj się, że nie chciałeś rodzicom powiedzieć o tylu nieobecnościach. Nie tak było?
- Skądże znowu? Po prostu...
- Po prostu już ci się kolego w dzienniczku usprawiedliwienia nie mieszczą? Dla ciebie przydałaby się księga pamiątkowa, nie sądzisz? Siadaj. Przypominam klasie, że usprawiedliwienia lekarskie należy donieść w ciągu tygodnia. Od rodziców najpóźniej po dwu tygodniach. Potem przyjmował ich nie będę...
Będzie, będzie – tylko tak straszy. Lorek to wyjściowy facet.
Dzisiaj jest w swoim niezastąpionym bordowym sweterku. To jeden z dwóch „kombinezonów roboczych“, w których przychodzi do pracy będącej mu powołaniem. Drugim jest brązowa marynara. Oba kombinezony Lorek czyści sobie tylko znanym sposobem – odkażania dymem. Dzięki temu i wygląda schludnie, i pachnie miło. Przynajmniej nam, palaczom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz