17 marca 2010

Kiedy powrócisz 32




Tłumy klientów snujących się między pułkami. Kolejki do kas i do stoisk. Przedświąteczny ruch, kłótnie... I tu w to wszystko wbiega świnia, a w krok za nią czerwony ze złości prześladowca.
- Chodź tu, słyszysz – podejmuje ostatnią próbę pokojowego uładzenia sporu on. Bezskutecznie. Ona bowiem głucha na wszelkie apele, mija kasy i leci między regały.
- Pan natychmiast zabierze stąd to zwierzę! - krzyczy zdezorientowana sceną kasjerka.
- Pani kierownik, pani kierownik! Świnia biega po sklepie! - zawodzą wpadłszy w panikę ekspedientki.
- Ja cię zabiję!– sapie Mario usiłując doskoczywszy swej ofiary schwycić ją w pół niczym namiętny kochanek.
Świnia w pisk. Wyrywa się amantowi. Biegnie przerażona ku stoisku z jajkami, gdzie grupa rozbawionych klientów obserwuje z uwagą rozwój wypadków.
- Proszę ją natychmiast stąd wyprosić! Ona biegnie do jaj! – zszokowana kierowniczka wciąż nie może uwierzyć w rozgrywający się w jej sklepie dramat.
- Pan z nią porozmawia, to się uspokoi – rzuca beztrosko jakiś kolejkowy kawalarz, którego zapocony Mario obrzuca wzrokiem zabójcy.
Świnia zakręca ostro przed jajecznym regałem. Tylne łapy jej się podwijają, zad upada na glazurową posadzkę. Panowie parskają śmiechem. Panie przerażone usiłują pierzchnąć byle dalej od rozjuszonego zwierzęcia.
- Mariusz, nie łap jej. Zaganiamy... słyszysz! Zaganiamy! - to ojciec ruszył synowi z odsieczą.
Świnia z trudem rozpędza się na śliskiej posadzce, mknie między regałami a przepierzeniem stanowiącym plecy świątecznych witryn. Szarżuje ku kasom. Ludzie w kolejce pokładają się ze śmiechu. Wreszcie po kolejnych dwu- trzech minutach część oczekujących przyłącza się do nagonki. Świnia znowu oddycha świeżym powietrzem grudniowego Pruszkowa. Biegnie przez błotno-śnieżną chlapę ku swemu przeznaczeniu...

Historię owej nieszczęśniczki opowiedział nam kiedyś w największej tajemnicy Bolo, przykazując, by pod żadnym, ale to żadnym pozorem przy Mariuszu tego incydentu nie wspominać. Usłuchaliśmy, choć zawsze, gdy Drewniak z Drewniaków z pedanterią nalewa do filiżanek kawę z gustownego dzbanuszka oczami duszy widzimy tamto wydarzenie.

1 komentarz:

  1. szkoda, że miejscowe Koło Łowieckie nie zostało zaangażowane w obławę...no ale to tylko świnia. Co innego gdyby był to "pastowany kaban".

    OdpowiedzUsuń