21 marca 2010

Ostatni rozdział

Otworzyłem okno, a firanka
pofrunęła ku mnie,
jak Anka
w trumnie.

Biała firanka, błękitne zasłony,
zaszeleściło...
O' pokaż mi się od tamtej strony!
Jesteś? Jak miło!...

Jak miło... jak miło... jak strasznie,
moja miła...
Ja już chyba nie zasnę...
Firanka?... Czy tyś tu była?

Firanka, Władysław Broniewski



Orszulo moja wdzięczna, gdzieś mi się podziała?
W którą stronę, w którąś się krainę udała?
Czyś ty nad wszytki nieba wysoko wniesiona
I tam w liczbę aniołków małych policzona?
Czyliś do raju wzięta? Czyliś na szczęśliwe
Wyspy zaprowadzona? Czy cię przez teskliwe
Charona jeziora wiezie i napawa zdrojem
Niepomnym, że ty nie wiesz nic o płaczu mojem?
Czy, człowiek zrzuciwszy i myśli dziewicze,
Wzięłaś na się postawę i piórka słowicze?
Czyli się w czyścu czyścisz, jeśli z strony ciała
Jakakolwiek zmazeczka na tobie została?
Czymś po śmierci tam poszła, kędyś pierwej była,
Niżeś się na mą ciężką żałość urodziła?
Gdzieśkolwiek jest, jesliś jest, lituj mej żałości,
A nie możesz li w onej dawnej swej całości,
Pociesz mię, jako możesz, a staw' się przede mną
Lubo snem, lubo cieniem, lub marą nikczemną!

Tren X, Jan Kochanowski



Przyniosłem bratek z grobu Anki,
stoi przede mną,
i znowu będą chmurne poranki,
w południe ciemno.

Chciałem powiedzieć pani doktór,
że tak mi lepiej,
a ona mnie, żeby zamknąć okno,
będzie cieplej.

A czy tam ciepło w tej jesionowej
wąskie trumnie?
Chory. W lecznicy. I znów na nowo.
Chciałbym umrzeć.

Złamię termometr, wyleję leki,
przecz z medycyną, daleko.
Ale ten bratek, bliski i daleki,
spojrzę – i lekko.

Anka, pożyję, dopóki będę
ten bratek biały
oplatał w miłość, śmierć i legendę,
w tym jestem cały.

Bratek, Władysław Broniewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz