Kask do jazdy konnej to jedyna rzeczy na której nie warto oszczędzać. Nie oznacza to oczywiście, byśmy musieli kupować najdroższy, jaki uda się znaleźć w katalogu. Bynajmniej. Musi być za to solidny, doskonale dopasowany do naszej głowy i wygodny. Warto zatem pokręcić się po różnych sklepach, pomacać, postukać, poprzymierzać - zwracając uwagę na jakość, wygodę i stabilność ułożenia. Pośpiech nie jest tu wskazany, za to staranność w doborze i owszem.
Pamiętajcie: kask ma być dla Was niedostrzegalnym podczas jazdy, za to trwale w jej trakcie do niej przylegającym gwarantem bezpieczeństwa. Ma utrzymać się na głowie w szaleńczym cwale (kiedy pęd wiatru zerwie z głowy każdą niedopasowaną atrapę) a także po uderzeniu o ziemię - jeśli takie się przytrafi. I bez paniki - upadek z konia to na prawdę żadne wydarzenie.
Dobry kask można kupić w cenie poniżej 200 złoty. Pod żadnym pozorem nie kupujcie przez internet - bo to wyklucza możliwość solidnej przymiarki. Nie inwestujcie też w toczek - wprawdzie wygląda ładnie lecz nie o to w tym chodzi. Chroni, dużo słabiej. Nie uwierające w szyję i stabilne zapięcie, to kolejna konieczność. Polecam też kaski z osłoną zachodzącą na tył głowy. Sprzedawców można podpytać, ale po ich wykładzie reklamowy warto wyjść ze sklepu u jeszcze raz samemu pomyśleć. Nie ma bowiem pewności, czy wiedzą o czym mówią i jak w aptece, czy nie mają umowy z jakimś producentem... Chcecie zrobić dobrze swojej głowie, ruszcie nią! :-)
Oj, coś czuję, że jeśli będę uczyć się jeździć konno (a chciałabym), to wiem, do kogo się zgłoszę po porady. :)))
OdpowiedzUsuń:-) Ależ ja piszę z nadzieją, że już to co poniektórym pomoże, przynajmniej w pierwszych krokach i chwilach słabości ;-)
OdpowiedzUsuń