30 maja 2010

Koń a sprawa polska

Lach bez konia, jak ciało bez duszy. Polak rodzi się i umiera na koniu.
Nasze zamiłowanie oraz znawstwo natury końskiej, przez wieki było znane naszym nielicznym przyjaciołom i rzeszom wrogów. Polak na koniu budził podziw, tam gdzie go widziano w marszu paradnym. Grozę zmieszaną z podziwem – tam gdzie gościł wojennym zagonem.
Istnieje oczywiście wytłumaczenie tego fenomenu natury gospodarczej, geograficznej i wojskowej. Jednak czynniki materialne jedynie wzmocniły miłość, która i tak zaistnieć musiała z uwagi na polskiego ducha. Umiłowanie wolności, poczucie dumy, natura skora do brawury, kpiąca ze śmierci, niczym nie spętana siła przemierzająca w szalonym pędzie bezkresne przestrzenie...

Patrząc na postępy polskich programów budowy dróg i autostrad, czy na jakość tego co zbudować zdołano, tak bezlitośnie zweryfikowaną przez ostatnią zimę.... Wreszcie na „ekologiczne wyzwania” współczesności myślę sobie, że koń bynajmniej nie stoi – pardon – nie galopuje na straconych pozycjach. Dlatego powolny, żmudny, pełen niekorzystnych zwrotów akcji renesans hodowli koni jak i ich wykorzystania w „rekreacji” jest w pełni uzasadniony.
Czemu cudzysłów przy „rekreacji”?
O tym za dni kilka.

1 komentarz:

  1. Mając okazję słuchać przez dwa dni doktora Skorupskiego między innymi o psychologii koni żałuję, że mam z nimi do czynienia tylko od czasu do czasu. Człowiek tak wiele może dowiedzieć się o sobie samymi, a przy okazji poczuć się dużo lepiej zwłaszcza w tych naszych czasach.

    OdpowiedzUsuń